Monday, November 30, 2015

My Texas Alphabet: T for Thanksgiving

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.



Last week we celebrated another Thanksgiving.  However, I do not wait till the fourth Thursday of November  to give thanks for all the blessings I have been given. I do it every day. Thanksgiving has its own special, festive frame though.
You can read about my first Thanksgiving (in English) here.


Pozwoliłam sobie przeskoczyć do litery 'T' (do 'ś' powrócę wkrótce) ze względu na święto, które obchodziliśmy w ubiegły czwartek.

W moim domu w Polsce, jak i wielu innych polskich domach, każde święta oznaczają ekstra gotowanie i pieczenie ciast. Kiedy więc zbliżał się mój/nasz pierwszy Dzień Dziękczynienia, duchowo byłam gotowa do działań świątecznych w kuchni. Jedyny problem był w tym, że nie miałam pojęcia co i jak powinnam przygotować. W USA byłam niecałe cztery miesiące, nigdy przedtem nie obchodziłam tego święta, nie jadłam ani nie gotowałam żadnych potraw związanych z Thanksgiving. Nigdy przedtem nie piekłam też indyka. Sprawa była całkiem poważna. Na szczęście jest Internet!
Dwa tygodnie przed owym dniem swiatecznym rozpoczęłam poszukiwanie informacji na temat:
  • co wchodzi w skład tradycyjnego posiłku serwowanego w Dzień Dziękczynienia, 
a co najważniejsze
  • co, według tradycji kuchni Południa USA, wchodzi w skład tradycyjnego posiłku serwowanego w Dniu Dziękczynienia.
Tak jak i w każdym innym kraju, kuchnie różnych regionów trochę (a czasami bardzo) różnią się od siebie. Dlatego też punkt drugi miał swoje znaczenie.
Przeczytałam wiele przepisów i w końcu wybrałam kilka (tych Południowych oczywiście). Do gotowania i pieczenia przygotowywałam się najpierw mentalnie: w myśli 'przerabiałam' kolejność działań i planowałam poszczególne etapy pracy. Zakupiłam potrzebne produkty i w przeddzień święta zabrałam się do akcji - upiekłam, pierwszy raz w życiu, placek pekanowy.
W czwartek przyszedł czas na pieczenie piersi indyczej (wielkiej jak piłka do koszykówki), przyrządzanie przystawki 'cornbread dressing', sosu do mięsa, żurawiny, ziemniaków purée i gotowanie zielonej fasoli.
Nie miałam pojęcia jak to wszystko powinno właściwie smakować i szczerze mówiąc, wzbudzało to moje obawy co do ewentualnych rezultatów moich działań. Postanowiłam jednak stosować się do znalezionych wcześniej przepisów, żywiąc jednocześnie nadzieję, że wskazówki i receptury te nie okażą się wielkim niewypałem.

Orzechy pekanowca

Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej uldze, wszystko wyszło świetnie. Wyniki przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Pierś indycza (przyprawiona przeze mnie) była soczysta i krucha.
Pozostałe elementy naszego świątecznego menu też były sukcesem. Mój małżonek był zachwycony i stwierdził, że cornbread dressing smakuje tak, jak przyrządzała to danie jego mama. Czyż mogłam usłyszeć lepszy komplement? Napracowałam się gotując i piekąc ogromnie, byłam więc szczęśliwa, że mój wysiłek nie poszedł na marne. Dzięki temu wszystkiemu nasz pierwszy wspólny Dzień dziękczynienia był bardzo udany. Humory nam dopisywały, a jedzenie znikało z talerzy w szybkim tempie. Nagotowałam tyle, że starczyło nam na cały świąteczny weekend.
Przepisy, które wówczas wykorzystałam zachowałam i stosuję je co roku. Jestem wdzięczna tym, którzy udostępniają swoje prywatne przepisy kucharskie na stronach internetowych. Uratowali nasz pierwszy Dzień Dziękczynienia. Dzięki nim nauczyłam się też gotować rozmaite dania Kuchni Południa (o których więcej w poprzednim poście alfabetowym) oraz na moich stronach  In The Kitchen with Tobo.

Other alphabet 'T' entries by Polish Ladies Abroad:
Karolina: T jak Table
 

Wednesday, November 25, 2015

My Texas Alphabet: S for Southern Cuisine

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., a member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.



Tomorrow is Thanksgiving so I think it is the right time to mention Southern Cuisine in my alphabet. I do like traditional Southern dishes as they taste similar to what I had at home in Poland. My favorite one is fried catfish with fries and coleslaw. I had never eaten catfish before coming to Texas. Since I used to live by the Baltic Sea, we most often had cod, herrings, or other cold sea fish. On the other hand, I have always liked coleslaw (it is a popular side dish in Poland too), but I did not know it is a Southern thing. Anyway, I am glad I can have it here.


In Texas, hushpuppies are usually served with fried fish. At first, I had no idea what they were. Later I learned they are little cornmeal balls, deep fried in hot oil and I got used to them too. Hush puppies are crunchy and sometimes a bit spicy so they improve the taste of the fish meal.


Hush puppies, catfish with French fries and coleslaw - my favorite Southern meal

Although I enjoy eating out, in my opinion, home made food is the best. And usually healthier as well.  That is why I have learned to make quite a few Southern dishes from scratch. I follow traditional Southern recipes but sometimes I alter them a bit (e.g. I coat the meat - before frying it - with a thinner layer of batter).

 

Some examples of my Southern cooking achievements:


Dinner

Cornbread Dressing

Stuffed Bell Peppers
Baked Beans
Baked Mac & Cheese

Southern Style Shepherd's Pie

Chicken & Dumplings


Chicken Fried Steak with Mashed Potatoes & Cream Gravy

 

Bread & Muffins

Irish Soda Bread
Sugar Donut Muffins
Cinnamon Rolls

White Bread
Dinner Rolls


 

Desserts 

most Southern cakes and pies are often very sweet - so, if possible, I try to make them less sugary


Oatmeal Cookies
Banana Pudding
Cherry Cheese Pie

Texas Sheet Cake
Carrot Cake
Pecan Pie

I enjoy cooking and baking for us. It is time for me to make our Thanksgiving cake now.
So, off to see the the kitchen/baking wizard! :)

You will find more on my cooking and baking adventures in The Kitchen with Tobo.

Other 'S' entries by Polish Ladies Abroad:

Karolina: S jak Smutek i Plotkara




Tuesday, November 24, 2015

My Hand Painted T-Shirts: Christmas Option

I painted this T-shirt as a Christmas gift for myself.

I use brand new, cotton T-shirts. The painting process requires pre-washing the fabric. That is why I wash and iron each and every T-shirt before I start painting my patterns on them. The painting itself is rather time-consuming. Due to the paints properties, I usually need to put the layers of paint gradually, so it takes me at least a couple of days (not to mention the time of pre-washing, drying and ironing) to decorate a T-shirt. Creating a T-shirt decoration is always fun!






Monday, November 23, 2015

My Texas Alphabet: R for Rangers

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England. I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.




The Texas Rangers are the oldest law enforcement body in North America. It was created by Stephen F. Austin in 1823. At the very beginning, there were only ten Rangers who protected the Texas border. In 1835, Texas Rangers were organized formally and the first Texas Rangers Major was designated. His name was Robert McAlpin Williamson. Within the years Texas Rangers protected the ranchers, chased outlaws, fought in battles and worked as detectives and investigators.

The Texas Rangers Division is based in Austin, TX. The Texas Rangers officers have served Texas and Texans for over two hundred years. If you ever happen to be in Waco, TX, visit the Texas Ranger Hall of Fame and Museum (first opened in 1968) created to honor and commemorate the past and present Rangers - a symbol of Texas


More about the history of Texas Rangers here.

The Texas Rangers Hall of Fame and Museum website.


In Texas, there is also quite a different group called Texas Rangers. It is a professional baseball team  (based in Arlington) who borrowed the name from the legendary Texas law enforcement. That is why when you hear 'Rangers', make sure what the talk is about. Very likely, the topic of the discussion may be sport not law officers.

Read about my first Texas Rangers baseball experience here.

Texas Rangers baseball team website.



Credits:
Texas Ranger monument photo: By Pi3.124 (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons

'R' entries by Polish ladies Abroad

 Karolina / R jak Retrouvailles

Friday, November 20, 2015

Night with Musicals / o muzyce i edukacji

Last Saturday we attended a performance by local Community Band, Theater artists and Symphony Orchestra. They presented several pieces (by Richard Rodgers) from American Musicals of the 40s and the 50s. Almost all  the tunes (besides 'The Sound of Music' and 'Oklahoma!' songs) were new to me. It was a very enjoyable evening!


W ubiegłą sobotę mieliśmy przyjemność obejrzenia i wysłuchania koncertu w wykonaniu artystów miejscowego zespołu muzycznego, teatralnego oraz towarzyszącej im orkiestry symfonicznej.
Program obejmował utwory skomponowane przez Richarda Rogersa w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, będące fragmentami następujących musicali:
'South Pacific' (1949)
'State Fair' (1945)
'Allegro' (1947)
'Flower Drum Song' (1958)
'The King and I' (1951)
'The Sound of Music' (1959)
'Oklahoma!' (1943).
Słowa zaprezentowanych pieśni napisał Oscar Hammerstein II. Większości (poza muzyką z 'Sound of Music' i 'Oklahoma!') nigdy wcześniej nie słyszałam. Muszę przyznać, że był to bardzo przyjemny wieczór.


Jedną z rzeczy, która podoba mi się w Stanach jest to, że każde średniej wielkości miasto ma tu swoje centrum sztuk pięknych, sponsorowane w dużym stopniu między innymi przez władze miejskie. Centrum takie jest siedzibą grupy teatralnej, zespołu muzycznego i miejskiej orkiestry symfonicznej. Jest to także ośrodek kultury, który promuje lokalnych artystów, gdzie odbywają się ekspozycje ich dzieł oraz różnego rodzaju warsztaty, także edukacyjne. Trzeba mi przy tym nadmienić, że artyści pracujący dla lokalnej społeczności to zawodowi aktorzy, muzycy itd., często działający w centrum sztuki na zasadzie wolontariatu. Dzięki takiej organizacji (i dotowaniu) życia kulturalnego nie trzeba jechać daleko, by wysłuchać np. koncertu muzyki klasycznej na dobrym poziomie. Ułatwia to tym samym kontakt ze stuką w różnych jej przejawach. Uważam to za bardzo cenne, ponieważ często niestety zdarza się, że promowanie wyłącznie masowej rozrywki skutkuje zepchnięciem sztuk pięknych i muzyki klasycznej na boczny, zaniedbany tor.


Przy okazji wspomnę tu o edukacji muzycznej, która jak myślę stanowi ważny element wzbogacający rozwój młodego człowieka. Każde przeciętne amerykańskie liceum ma zazwyczaj dwa zespoły muzyczne: orkiestrę dętą (której występy uatrakcyjniają szkolne turnieje sportowe/ futbolu amerykańskiego) oraz orkiestrę muzyki klasycznej. Muzyka to, co prawda, jeden z przedmiotów nieobowiązkowych, który uczeń może wybrać jeśli akurat to go interesuje, ale przedmiot ten to nie teoria tylko (jak to jest w polskich szkołach). Jest to przede wszystkim praktyczna nauka gry na wybranym instrumencie. O ile wiem, szkoła wypożycza uczniom (odpłatnie) instrumenty, jeśli istnieje taka potrzeba.


Możliwość wyboru nauki gry na instrumencie podoba mi się nie tylko dlatego, że lubię muzykę jako taką. Ogólnie wiadomo, że nauka gry rozwija i wzbogaca człowieka na różnych płaszczyznach. Poza tym często zdarza się też, że szkoła jest jednym miejscem gdzie młody człowiek ma okazję usłyszeć utwory muzyki klasycznej. No cóż, w liceum, do którego uczęszczałam w Polsce, nie miałam muzyki w ogóle. Nawet tej teoretycznej. Mieliśmy tylko plastykę. Na szczęście w moim domu rodzinnym różnych gatunków muzyki nigdy nie brakowało.


Wracając do miejscowych centrów sztuki. Wybrani uczniowie liceów, zaawansowani w grze na instrumentach, nierzadko uczestniczą w występach miejskiej orkiestry symfonicznej. Oczywiście zapewne większość z tych młodych muzyków rozpoczęła naukę gry dużo wcześniej nim stali się uczniami szkoły średniej. W każdym razie dzięki współpracy z zawodowymi instrumentalistami, utalentowana młodzież ma nie tylko możliwość zdobywania nowych doświadczeń, ale także motywację do pracy.

A Ty miły czytelniku, jaki rodzaj muzyki preferujesz?

Thursday, November 19, 2015

Personalized Greeting Cards

I have started creating greeting crdas, just to letthe family and friends know you really care, and treat them with something special. Instead of typing en email, sending an e-card or a usual greeting card, I thought I could honor a special someone with a hand painted card created with love.

More patterns to come

Add caption
I wrote the greetings on the card after taking this picture, of course.

My Hand Painted T-Shirts: Pattern #12

The shirt which you can see in the picture blow is my old piece of clothing which I used to find boring. It was plain orange and I hardly ever wore it. That was why I  decided to make it more interesting. In the summer I am going to find the shirt much more useful as it is colorful and flowery now. Besides, nobody else has got such a piece so it will be cool to wear it and show it to the world!

 

Another version of this pattern on a different background.

 

 

My Texas Alphabet: Q for Quesadillas / i co to jest

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.



Quesadillas are one of the dishes on the Tex-Mex menu which I learned to make from scratch. We enjoy having them from time to time. You can read here what I wrote about it some time ago.


Quesadillas to jedno z dań kuchni Tex-Mex bardzo popularnej w Teksasie. Nauczyłam się je przyrządzać i muszę dodać, że moje quesadillas smakują nam lepiej niż te serwowane w pobliskim miejscu z jedzeniem meksykańskim. Przepis jest dosyć łatwy więc przygotowanie quesadillas nie sprawia mi dużego kłopotu. Podaję do nich ryż à la Pol-Tex i smażoną fasolę w stylu meksykańskim. Nie będę ukrywać, że tę ostatnią kupuję gotową - w puszce.

 

Co potrzeba do zrobienia quesadillas (porcja na dwie osoby):

  • pierś z kurczaka (pojedyncza) - pokrojona na małe kawałeczki,
  • przyprawa do taco,
  • mała cebula - pokrojona w kostkę,
  • pół zielonej papryki pokrojonej na paseczki,
  • żółty ser (ostry) - tarty,
  • kilka kropel ostrego sosu meksykańskiego,
  • 4 pszenne tortille,
  • olej do smażenia mięsa, cebuli i papryki,
  • masło do smażenia quesadillas (2 łyżki).

Co z tym zrobić:

Orginał przepisu, z którego korzystam tutaj.

Monday, November 16, 2015

My Texas Alphabet: P for Pol-Tex / i co to znaczy

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.




Pol-Tex is the term created by my husband: we are a Polish-Texan couple - our home and our life together is a fusion of the two cultures. Meaning many everyday life matters, the languages, traditions, and also the meals we have. Since I moved to Texas, I have been the chef of our Polish-Texan kitchen. I make Southern and Tex-Mex dishes, cakes, and pies with a touch of my Polish soul. And the opposite: the Polish meals I cook, are seasoned also in a Texan way.
Nevertheless, Pol-Tex signifies much more than cooking only.

What you can see in the above picture is a little character which I created ages ago. We called it 'Chef Pol-Tex' and, in a way, it has become a symbol of our family harmony and togetherness.

Pol-Tex relates to Tex-Mex. The latter one is the name of Texan-Mexican cuisine which is very popular in Texas.

P.S.
The flag of Texas is, in a way, also our Pol-Tex flag. Why? Look at the pictures below. :)



flag of Poland

flag of Texas


Pol-Tex to skrót, który wymyślił mój małżonek. Stanowi to niejako odniesienie do terminu Tex-Mex, który oznacza kombinację kuchni teksańsko-meksykańskiej, a także jej dania, bardzo popularne w Teksasie.

Dlaczego Pol-Tex? Jesteśmy parą polsko-teksańską i nasze wspólne życie jest fuzją dwóch kultur i wszystkiego, co się z tym wiąże: tradycji, języków i różnych elementów życia codziennego.

Od mojego przyjazdu do Teksasu jestem także szefem naszej polsko-teksańskiej kuchni. W praktyce oznacza to, że przygotowuję dla nas posiłki na sposób Pol-Tex: dania Południa Stanów Zjednoczonych i meksykańskie w moim wykonaniu mają dodatek mojej polskiej 'duszy'. Potrawy Kuchni Polskiej zaś przyprawiam często na sposób teksański.

Oczywiście Pol-Tex oznacza nie tylko jedzenie. To w skrócie mówiąc jest nasza - męża i moja codzienność.

Obrazek, który jest ilustracją do dzisiejszego postu, przedstawia jedną z postaci rysunkowych, którą 'stworzyłam' wiele lat temu. Nazwaliśmy ją 'Chef Pol-Tex' i, w pewnym sensie, stała się ona symbolem naszego polsko-teksańskiego domu i byciem razem.


Credits:
Free pictures of flags from: http://www.flagpictures.org/

Friday, November 13, 2015

My Hand Painted T-Shirts: Pattern #11

I painted a sweatshirt which I am going to wear when it gets colder. I decorated it with a piece of Kashubian folk pattern (Kashubia is a region in Poland).

I use brand new, cotton T-shirts. The painting process requires pre-washing the fabric. That is why I wash and iron each and every T-shirt before I start painting my patterns on them. The painting itself is rather time-consuming. Due to the paints properties, I usually need to put the layers of paint gradually, so it takes me at least a couple of days (not to mention the time of pre-washing, drying and ironing) to decorate a T-shirt. I love it and very much enjoy painting my shirts.





Thursday, November 12, 2015

Mój Teksaski Alfabet: ó, ź - mróz, mroźno

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.

"Ó" is the letter which comes after "O" in the Polish alphabet. 'Ź' is the last letter of the Polish alphabet. Since the Polish alphabet is the alphabet of my native language (and my life is a Polish-Texan mix), I write my Texas Alphabet partly in Polish also. That is why the posts connected with Polish letters are in Polish only.
To Your Knowledge: mróz = frost, mroźno = frosty




Zima w Teksasie ma różne oblicza. Bywa dosyć umiarkowana, z temperaturami w okolicach 10 - 15 stopni. Nie zawsze jednak jest ciepło. Od czasu do czasu zawieje z północy i zimny front z Kanady przynosi nam znaczną zmianę warunków atmosferycznych. Mamy wówczas prawdziwą zimę, szczególnie gdy nadejdzie 'ice storm'. Nie zawsze owa burza wiąże się z opadami śniegu.  Ale jest wtedy naprawdę zimno - temperatura zjeżdża na termometrze do kilku stopni poniżej O C. Jeśli towarzyszy temu marznący deszcz robi się bardzo kiepsko. Ktoś, kto doświadczył zim na północy Europy może pomyśleć: 'Co to jest kilka stopni poniżej zera? Pikuś'. Też tak myślałam, dopóki nie doświadczyłam czym jest burza śnieżna w Teksasie.

Marznący deszcz powoduje natychmiastowe oblodzenie ulic. Niby normalne zimą, ale tutaj oznacza to zupełną katastrofę i paraliż komunikacyjny. Przeciętny użytkownik dróg nie posiada opon zimowych - takie ataki zimowe zdarzają się zazwyczaj nagle i trwają stosunkowo krótko - tydzień, może trochę krócej lub parę dni dłużej - więc zakup i zmiana opon jest wydatkiem nieopłacalnym. Do tego lokalne służby drogowe nie mają wystarczającej ilości piaskarek. Nie wiem ile ich jest dokładnie, ale raczej za mało. W naszej okolicy nigdy żadnej nie widziałam. Zdarza się więc, że jezdnie są pokryte dwudziestocentymetrową warstwą lodu. Kierowca, jeśli odważy się wówczas wyjechać na drogę, ryzykuje uszkodzeniem auta, utratą zdrowia lub życia. W związku
z tym, kiedy nadejdzie marznący deszcz i śnieg przy ujemnej temperaturze, większość ludzi pozostaje
w domach, tracąc dzień pracy lub dwa. Jesteśmy wtedy zupełnie uziemieni przez pogodę.



Dwa lata temu mieliśmy taki atak zlodowacenia. Prócz braku opon zimowych i lodowiska na jezdniach, większość mieszkańców stanu po prostu nie ma doświadczenia w kierowaniu autem w warunkach zimowych. Efektem tego są niezliczone kolizje i wypadki drogowe.

Siedzieliśmy wtedy w domu przez dwa dni. W końcu wybraliśmy się do sklepu, by kupić kilka produktów spożywczych. Ku naszemu zaskoczeniu, nasz lokalny supermarket świecił pustymi półkami. Co kompletnie zadziwiło mojego drogiego małżonka - pierwszy raz w życiu widział wówczas puste półki w sklepie. Trochę mnie to rozśmieszyło, przypomniały mi się czasy, kiedy takie półki w Polsce były codziennym elementem krajobrazu.
Z zupełnie innego powodu oczywiście. W teksaskim przypadku, oblodzenie na drogach po prostu uniemożliwiło dostawy towaru do sklepów.

Trzeciego dnia burzy zimowej w wiadomościach ogłoszono, że na drogach już lepiej. Postanowiliśmy więc wybrać się do restauracji na obiad. Miało być lepiej, ale niestety, jak się sami przekonaliśmy, wcale nie było. Na jezdni śliska maź, a pod nią pokłady lodu. Pod wiaduktami i na mostach (których tu pełno) wyboisty lód gruby na około 20 cm, pełny dziur. Czas przejazdu do restauracji z 10 minut (w normalnych warunkach pogodowych) wydłużył się prawie do godziny. Nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałam i nie miałam takiego stracha, jadąc samochodem. Muszę przy tym dodać, że mąż mój jest bardzo doświadczonym i uważnym kierowcą. Dzięki temu czułam się bezpieczniej, mimo wszystko. W każdym razie auto fiksowało na jezdni w tą i wewtą. Po drodze mijaliśmy porzucone na poboczu pojazdy, niektóre przewrócone do góry kołami. Wyglądało to okropnie. Dojeżdżając do restauracji, modliliśmy się, by nie była zamknięta. Większość okolicznych miejsc użyteczności publicznej straszyła ciemnymi oknami - nieczynne z powodu pogody.


Na szczęście nasz punkt obiadowy był otwarty. Tamtejszy chodnik i parking również jednak pokryte były lodem (nikt nie posypał piaskiem, bo i po co), co sprawiło, że z samochodu do drzwi restauracji dotarłam prawie na czworakach, starając się przy tym nie upaść. Wewnątrz, mimo zmniejszonej ilości kelnerów, obsłużono nas bardzo szybko. Prócz nas było wtedy na miejscu tylko kilku głodnych klientów. Jak się wtedy cieszyłam, że kucharz owej restauracji dotarł do pracy i nie jechaliśmy do niej na próżno!

Wróciliśmy do domu szczęśliwie. Następnego dnia przyszło ocieplenie i zlodowacenie zniknęło. Razem ze zmianą pogody burza śnieżna szybko poszła w zapomnienie. Do następnego razu, kiedy to znów zawieje zimny front z Kanady... Oby nie szybko i nie na długo!

Tuesday, November 10, 2015

My Hand Painted T-shirts: Pattern #10 'Autumn'

This new design - the Autumn Tree - is my own idea.
I think it looks best on a dark blue/other dark T-shirt. Actually, I painted an old T-shirt which I did not care for because I found it pretty boring.

Due to the properties of the paints, I usually need to put the layers of paint gradually, so it takes me several days (not to mention the time of pre-washing, drying and ironing) to decorate the T-shirt.
The work and results are always fun!

Pattern #10 : 'Autumn'


Pattern #10/1 - on a different background, looks a bit different.

Pattern #10/1