Bardzo lubię akcje typu „wyzwanie fotograficzne". Dlaczego? Odpowiedź prosta - znajduję przyjemność w robieniu zdjęć. Nie "sadzę się" przy tym na artystę fotografika, gdyż nim nie jestem i nie planuję zostać. Zdjęcia moje są zwyczajne, nie nazywam ich fotografią - robię zdjęcia lub fotki, jak kto woli. Bardziej istotnym w robieniu owych zdjęć jest dla mnie uchwycenie chwili, która za chwilę odejdzie w zapomnienie - chwilą może być promień słońca na niebie, ciasto, które upiekłam, miejsce, które właśnie odwiedzam, danie, które mi smakuje...
Kiedyś miałam tak zwaną lustrzankę. Aparat robił zdjęcia dobrej jakości i nagrywał dobre wideo + dźwięk. Miał ten minus, że był stosunkowo duży i nieporęczny. Kiedyś w trakcie robienia fotek, spadł mi na pdłogę - niestety coś pękło w środku w obiektywie. Zdjęcia dalej da się robić, ale w narożniku pojawia się sporej wielkości czarny cień. Dowiedziałam się, że nie opłaca się tego naprawiać - za dużo by kosztowało, w porównaniu do ceny nowych aparatów. Nabyłam wtedy cos zupełnie innego i z innej kategorii. Aparat mniejszy, taki, że swobodnie mieści się w kieszeni. I to jest to, co mi odpowiada najbardziej. Urządzenie ma już swoje lata, ale nadal sprawuje się dobrze.
Kiedyś ktoś zdziwił się, a raczej skrytykował: „Ale stary aparat". Może i stary, ale robi dobre zdjęcia więc po co go wymieniać. Jak dla mnie wystarczy.
P.S. Iphone'a i tym podobnych nie używam, nie mam takiej potrzeby.
1. Kwiat
Kwiaty zaczynają kwitnąć w Teksasie już w marcu, wiosna i ciepło przychodzą wcześnie. We wrześniu kwitną jeszcze kwiaty, niektóre drzewa i krzewy, ale tych kwiatowych ozdób jest już niewiele.
Nie mam pojęcia, jak nazywa się ta roślina powyej. Krzew jest dość wysoki i rozłożysty - sięga mi do pasa. To piniżej to podobno juka ogrodowa.
Nie przepadam za zdjęciami, które zostały poddane obróbce komputerowej. Jak dla mnie są sztuczne - nie przedstawiają wcale tego, co fotografował autor. W moich zdjęciach najczęściej poprawiam tylko kontrast, czasem nasycenie kolorów jeśli nie było dostatecznego oświetlenia. Od czasu do czasu zdarza mi się jednak dodać jakiś efekt specjalny.
2. Widok z okna
Za oknem widać Hill Country, część Teksasu, którą najbardziej lubimy. Odwiedziliśmy wtedy dosyć odludne miejsce, w którym nie ma zasięgu telefonów komórkowych, za to jest spokój i bardzo klimatyczna atmosfera. Miejsce to nazywa się Hacienda Escondida.
3. Na moim talerzu
Jednym ze sztandarowych produktów spożywczych Teksasu jest BBQ, czyli mięso w specjalny spsób przyrządzane i przyprawiane. Numer 2 w temacie kulinarnym to fasola, której odmian tu bez liku oraz przyrządzane z niej potrawy.
Znaleźlismy takie miejsce, w którym serwowane jest super smaczne, zawsze swieże mięsiwko jak i fasola ogotowana w tradycyjny, domowy sposób. W miejscu owym mięso griloowane jest przez cały tydzień, na okrągło. Nawet w niedzielę, kiedy to przybytek jest zamknięty. Kiedy zbliżamy się do tego baru, z daleka czuć aromaty BBQ, a po wizycie i konsumpcji, zabieramy te swoiste perfumy do domu - ubranie i włosy pachną jak drewno amerykaskiego orzecha białego, które używane jest na podpałkę w czasie grillowania mięsa.
Oprócz potraw teksaskich i Tex-Mex jemy i lubimy także inne, z kuchni różnych narodów, łącznie z daniami chińskimi.
Ta zupka (hot & sour) jest pyszna, ale tylko w jednej miejscowej restauracji kucharz potrafi ją przyrządzić wedle naszego gustu i smaku.
Wołowina Seczuan też od czasu do czasu znajduje się na naszych talerzach.
Temat #3, poza kulinarnymi skojarzeniami przywiódł mi na myśl także coś innego - to, co na talerzu jest i co widać, gdy zje się to, co na nim serwowane. Dekoracje i malunki znaczy się. Niektóre talerze bywają bardzo ozdobne i fikuśne.
4. Emocje
Emocje reprezentuje misiek, ponieważ kojarzy mi się z dzieciństwem, czułością i spokojem. Każdy misiek ma w sobie coś specjalnego: pysio wesołe lub mały smuteczek jak ten na zdjęciu poniżej.
Emocje to także wspomnienia tego, co było i z czym kojarzymy sobie minione dni.
Krówka (w narożniku zdjęcia) ma zapewne stosunek bardzo emocjonalny do swojego apelu Eat Mor Chickin ("Jedz więcej kurczaków").
5. Krajobraz
W Teksasie jest głównie płaski. Miejscowości bardzo rozciągnięte są w terenie. W rejonie Hill Country krajobraz jest pagórkowaty, porośnięty rzadkimi krzewami. Na terenach miejskich roślinność jest „zorganizowana, ujarzmiona i zaprojektowana". W naturze rośnie jak chce oczywiście, przybiera nieraz formę bardzo skołtunioną, ozdobioną kaktusami. Kaktusy hodowane w doniczkach w Polsce to miniaturki tych, które tutaj osiągają całkiem spore wymiary - wszerz i wzdłuż.
6. Kocham
Kocham muzykę - kiedyś miałam całą kolekcję takich kaset. Wydawałam na nie większość kieszonkowego.
Kubek i talerz ze Statuą Wolności i to, że są obok siebie to całkowity przypadek - nie zaś moja aranżacja.
Kocham też kapelusze - letnie, zimowe. Ten na zdjęciu jednak mi się nie podoba.
7. Niebo
Niebo w Teksasie rzadko jest całkowicie zachmurzone. Nie znaczy to, że bure i ponure dni się tu nie zdarzają. Zazwyczaj jednak są sytuacją przejściową i dość krótkotrwałą. Słońce świeci bardziej lub mniej prawie każdego dnia.
8. Światło
Scena na poniższym zdjęciu znaleziona przypakiem - tabliczka z napisem Longhorn Lane i piktogramem, który przedstawia symbol Teksasu - bydlątko z gatunku longhorn (bardzo długorogie).
Te ściany z butelek przepuszczające światło i tworzące miłą atmosferę, są częścią wystroju jednej z restauracji, którą czasem odwiedzamy.
9. Zmysły
Temat ten jest dość szeroki - zmysły - smak, węch, wzrok, słuch - w zależności od interpretacji pokrywa się w pewnych stopniu z tematami powyższymi. Zmysły - związane z tematem Kocham przemilczę, zdjęć też nie będę robić. Chociaż co niektórzy mieliby może uciechę.
Wybrałam zmysł powonienia, ponieważ kolekcjonuję zapachy w buteleczkach - wody kwiatowe i perfumy. Przedmioty z mojej kolekcji używam oczywiście. Rzecz w tym, że mój nos nie wytrzymuje tego samego zapachu dłużej niż kilka dni. Dlatego też zmieniam je często i stąd buteleczek więcej niż te dwie na zdjęciu (jedna z nich to prezent od cioci, druga od koleżanki).
10. Codzienność
W codziennej egzystencji niezbędny jest w naszym rejonie samochód. Nie ma tu sklepów „za rogiem”, do których można wyskoczyć, jak nam czegoś w domu zabraknie. Nie zawsze też jezdni towarzyszy na poboczu chodnik dla pieszych (którzy tu są czymś w rodzaju unikatu). Odległości mierzy się tu nie w kilometrach, ale raczej w ilości czasu, który spędza się, jadąc z punktu A do punktu B. Kiedy staramy się o pracę, podczas rozmowy kwalifikacyjnej zdarza się, że potencjalny pracodawca wychodzi sprawdzić, w jakim stanie jest samochód kandydata - by upewnić się, że przyszły pracownik będzie mógł bez problemów i na czas stawiać się w pracy. Transport publiczny nie istnieje, odległości do pokonywania spore więc bez auta ani rusz. Na upartego można dojść pieszo, ale nie wszędzie - tylko tam, gdzie jest blisko oczywiście. Wysokie temperatury panujące na zewnątrz sprawiają, że np. 20-minutowy spacer wzdłuż bardzo ruchliwych jezdni nie należy do przyjemności.
Lubię codzienne czynności domowe, w tym gotowanie. Kurczak z kluskami to jedna z pozycji naszego menu. Tradycyjne kluski zastępują u nas, pokrojone na kawałki tortille.
Viola, dziękuję za inspiracje!
No comments:
Post a Comment