Witamy się również z Anną, pierwszą uczestniczką Wywiadów Klubu Polki na Obczyźnie w roku 2018.
Anno, gdzie jest Twoje miejsce w Polsce?
Urodziłam się w Jaśle, małym mieście na Podkarpaciu – tam się wychowywałam i chodziłam do szkoły. Następnie przez 5 lat studiowałam w Krakowie, a potem wyjechałam do Warszawy. Mieszkałam tam przez kilka lat, by później wyjechać do Niemiec i po kilku latach powrócić. Obecnie ze względu na studia doktoranckie na Uniwersytecie Warszawskim zasadniczo stacjonuję w Warszawie, choć nadal często wyjeżdżam. Każde z tych polskich miast w jakiś sposób mnie ukształtowało i nie potrafię powiedzieć, które z nich jest „moim miejscem” w Polsce. Bardzo dobrze czuję się w Wilanowie w Warszawie oraz na warszawskich Bulwarach Wiślanych, ale nie mogę powiedzieć, że cała Warszawa mi się podoba. W Krakowie poleciłabym Rynek Główny oraz kampus Uniwersytetu Ekonomicznego, gdyż są to miejsca w Krakowie, które wiele dla mnie znaczą. W Jaśle natomiast również lubię tereny rynku, a to w szczególności dlatego, że mając 16-17 lat, śpiewałam tam na scenie. Jak zatem widać – w wymienionych wyżej miastach są pewne obszary (miejsca), które mogłabym określić jako „moje”. Rzadko jednak zdarza się, abym określiła całe miasto jako moje miejsce w Polsce. W wielu miejscach na świecie dobrze się czułam i teraz moje serce rozdarte jest pomiędzy nimi. Podobno nasza ojczyzna jest tam, gdzie nasi przyjaciele. A ja mam przyjaciół rozproszonych po całym świecie.
Jak dawno temu wyjechałaś z Polski?
Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż pierwszy raz wyjechałam do Niemiec w 2008 roku, a był to wyjazd na praktykę Erasmusa. Później w ramach współpracy międzynarodowej byłam przez kilka miesięcy w Stanach Zjednoczonych. Na „prawdziwą” emigrację do Niemiec wyjechałam w roku 2012 i wróciłam z niej w roku 2015, przy czym nie do końca „wróciłam”. Ciągle latam między Polską a Niemcami. Na emigracji w Niemczech mieszkałam w takich miastach jak Leipzig (Lipsk), Berlin czy München (Monachium). Obecnie (od 2015 roku) jestem doktorantką na Uniwersytecie Warszawskim, co wiąże się z powtarzającymi się, miesięcznymi wyjazdami na stypendia naukowe do Niemiec – do różnych ośrodków naukowych. Do tej pory byłam 3 razy w Mainz (Moguncji) oraz 1 raz w Hamburgu. Niby zatem wróciłam do Polski, ale tak naprawdę ciągle wyjeżdżam i mam wrażenie, że nadal jestem na emigracji. Ostatnio dzielę swoje życie między Polską a Niemcami.
Kraj i przyczyna Twojej emigracji to...
Wyemigrowałam do Niemiec i uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Dlaczego wyemigrowałam? Chciałam nauczyć się języka niemieckiego i wrócić do Polski. Niemcy kojarzyły mi się ze sztywnymi ludźmi, brzydkim językiem i z II wojną światową. Miałam zatem bardzo stereotypowe myślenie o Niemczech. Język niemiecki traktowałam tylko jako przepustkę do lepszej pracy w Polsce. Krótkie wyjazdy turystyczne do Niemiec nie zmieniły mojego zdania na ten temat.
Muszę podkreślić, że na emigrację do Niemiec wyjechałam sama i na miejscu nie miałam żadnej rodziny ani przyjaciół, zatem moja decyzja była bardzo ryzykowna. Okazała się być jednak trafna! Niemcy zaskoczyli mnie niesamowicie… Okazali się przesympatycznymi ludźmi, którzy zaskoczyli mnie swoją chęcią pomocy „obcemu”, tzn. bezinteresownie udostępniali mi swoje mieszkania, abym miała gdzie mieszkać (w Monachium znalezienie mieszkania graniczyło z cudem), dawali mi również bezpłatne lekcje, tylko po to, aby… ze mną chwilę porozmawiać ☺. Tak po prostu! Cóż z tego, że jestem obcokrajowcem! Niesamowite uczucie – ludzkości i pewnego rodzaju uwrażliwienia na sytuację ludzką. Z pracodawcami niemieckimi rozmawiało mi się również świetnie – jeśli nawet zostałam zwolniona, to wiedziałam CZEMU i co mogłabym zrobić, aby kiedyś wrócić. Większość sytuacji w Niemczech była dla mnie jasna i klarowna. Nigdy nie było „drugiego dna”. Potrzebowałam pomocy i tę pomoc otrzymałam. Po 3 latach ciężkiej pracy otrzymałam jedno z najwyższych stanowisk w międzynarodowym przedsiębiorstwie w Monachium. Sama wtedy zaczęłam pomagać innym – głównie Polakom, którzy wyjechali na emigrację. A teraz pomagam Niemcom, ale w… Polsce.
Myślę, że to, w jaki sposób Niemcy mnie traktowali w swoim państwie, istotnie odcisnęło się na moim późniejszym życiu. Propaguję język i kulturę niemiecką w Polsce, a nie jest to łatwe, zwłaszcza w obecnych czasach. Czuję jednak, że „jestem im coś winna” – za to, w jaki sposób traktowali mnie w Niemczech. Przy czym ta „powinność” nie jest czymś rozumianym negatywnie bądź neutralnie, ponieważ w rzeczywistości jest „chęcią”. Podejmuję bardzo chętnie wszelaką aktywność, która propaguje język niemiecki i kulturę niemiecką w Polsce, a to m.in. dlatego, że dzięki temu przypominam sobie dobre chwile, do których zawsze chętnie wracam.
Co nam powiesz o swoim wykształceniu?
Ukończyłam studia ekonomiczne w Krakowie oraz w Grand Rapids w USA. Obecnie jestem doktorantką językoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Zmiana obszaru z ekonomii na językoznawstwo była dość ryzykowną decyzją, ale jej nie żałuję. Codziennie, poznając kolejne aspekty języka niemieckiego, uczę się tego, co sprawia mi ogromną przyjemność. Uwielbiam czytać książki i chodzić do czytelni, a zatem jestem chyba uzależniona od kolejnych etapów kariery akademickiej. Lubię się uczyć! I sama też lubię uczyć.
Czym zajmujesz się na co dzień?
Uczę w szkołach językowych i firmach w Warszawie oraz na całym świecie poprzez Skype'a. Ponadto czasami pracuję dla firm niemieckich i polskich w różnych miejscach w Niemczech i w Polsce. Kiedyś pracowałam w międzynarodowych działach marketingowych, a obecnie swoją wiedzę ekonomiczną i językoznawczą staram się wykorzystywać i wiązać ze sobą w różnego rodzaju prezentacjach, jak i podczas konferencji i innych spotkań. Innymi słowy, łączę ekonomię z językiem niemieckim i na odwrót.
Jakie masz hobby / co lubisz robić w czasie wolnym?
Czas emigracji był jednym z najbardziej intensywnych okresów w moim życiu, co odcisnęło się znacząco na moich aktualnych preferencjach dotyczących sposobów spędzania wolnego czasu. Przeżyłam 11 przeprowadzek w ciągu 3-4 lat oraz parę zmian pracy, nie mówiąc już o ludziach, których spotkałam na swojej drodze. Ciągle musiałam być przystosowana do zmian, do elastyczności i otwartości na różnego rodzaju wyzwania. Przy okazji musiałam być odporna na nieporozumienia z Niemcami, które na początku nagminnie się zdarzały. Ten okres rzucenia na głęboką wodę sprawił, że jako osoba młoda szybko się „zestarzałam psychicznie”. Mimo iż „jestem młoda” (podobno), nie jestem typem imprezowiczki ani podróżniczki. Lubię chodzić na spacery i lubię często być sama. Wiem… nie jest to zbyt nowoczesne i atrakcyjne ☺. Jednak ja to lubię. Cisza sprawia, że czuję się naładowana energią i różnego rodzaju myślami, które następnie zapisuję w książkach lub w pracy doktorskiej. Oczywiście lubię spotkania z moimi uczniami, dla których np. organizuję „Wieczory z piosenkami niemieckimi w Warszawie”, oraz spotkania z innymi osobami, np. podczas organizowanych przeze mnie różnego rodzaju spotkań z Polakami w Monachium (grupa na Facebooku – „Spotkania kulturalne w Monachium”), ale po nich często mam okresy ciszy ☺. Głównie dlatego, że na co dzień jestem osobą bardzo żywiołową, więc taka regeneracja jest dla mnie konieczna. Ostatnio coraz częściej doceniam również obecność rodziny w moim życiu. Może dlatego, że zrozumiałam na emigracji, że nie jestem „samowystarczalna” i uzyskanie pomocy od innych ludzi wcale nie jest ujmą?
Z czego jesteś dumna?
Z emigracji, a mówiąc ściślej – z siebie na emigracji. Jestem dumna z tego, w jaki sposób poradziłam sobie na emigracji, zachowując pokorę, zrozumienie wobec obcej kultury i języka oraz optymizm przy wszelakiego rodzaju trudnościach. Wyjechałam do Niemiec, nie znając języka niemieckiego oraz mając marne szanse na zatrudnienie w niemieckim przedsiębiorstwie. Poprzez swoją pracę, determinację oraz pasję byłam w stanie bardzo szybko nauczyć się tego języka i znaleźć pracę. Musiałam być skuteczna w używaniu języka niemieckiego i skuteczna w komunikacji z Niemcami. I wymagam tego samego teraz od swoich uczniów. Mają być skuteczni w używaniu języka niemieckiego, czyli porozumieć się z Niemcem. Jeśli mój uczeń się nie uczy albo nie chce się uczyć, to niestety rezygnuję z dalszej pracy z nim. Chcę pracować tylko z zaangażowanymi ludźmi, którzy wiedzą, czego chcą. I to działa :-).
Kiedy zaczęłaś pisać bloga / o czym piszesz na blogu?
Zaczęłam pisać bloga w 2013 roku – w momencie, gdy dopiero uczyłam się języka niemieckiego, posługując się językiem angielskim (bo od angielskiego zaczynałam na emigracji). Blog na początku miał nazwę: „Angielski i Niemiecki oczami Polki” (angielski-niemiecki.com). Niedawno postanowiłam skupić się jedynie na niemieckim i zmieniłam nazwę bloga na „Niemiecki oczami Polki”. Podjąłem taką decyzję, mając na względzie to, że napisałam dwie książki językowe, tj. „Niemiecki w marketingu” oraz „Znasz angielski? Poznaj niemiecki! Kompendium językowo-kulturowe”, eksponujące ten język i kulturę, oraz to, że moją pasją stał się język niemiecki, a nie język angielski. Na blogu piszę o języku niemieckim i kulturze niemieckiej, czasami nawiązując do języka angielskiego. Ponadto m.in. opisuję tam swoje doświadczenia życiowe dotyczące używania języka i relacji z ludźmi w różnych miejscach świata, a także dzielę się swoimi spostrzeżeniami językowo-kulturowymi.
Czym jest dla Ciebie Klub Polki?
Przede wszystkim platformą, gdzie mogą się spotkać Polki z całego świata i poznać swoje pasje, współpracować ze sobą, tworzyć nowe projekty oraz wspierać siebie w realizacji własnych zamierzeń. Uważam, że ten Klub to nie tylko „klub” jako zbiór osób, ale i każdy bloger jako indywiduum. Dlaczego? Bo każdy bloger musiał zaczynać indywidualnie, a klub jest tylko jedną z płaszczyzn jego działalności. Dzięki Klubowi poznałam parę fajnych blogerek, przy czym w ich głębsze poznanie zaangażowałam się dopiero po tym, jak zobaczyłam, jaką stronę prowadzą indywidualnie. Klub moim zdaniem jest zatem głównie platformą współpracy INDYWIDUALNYCH blogerów.
Co jeszcze chciałabyś nam powiedzieć o sobie?
Spełniajcie marzenia! Czas macie ograniczony i zasoby energetyczno-umysłowo- fizyczne
również. Nie ma na co i na kogo czekać. Czekanie to jedna z największych zmor tego
świata. Ciągnie Cię do czegoś? ZRÓB TO. NATYCHMIAST. Bez takiego nastawienia nie
doszłabym do tego etapu, na którym jestem teraz. Jestem obecnie „uporządkowana”
wewnętrznie – nie boję się o swoje szanse zawodowe i swoje szanse w życiu prywatnym.
Wiem, że to ja jestem odpowiedzialna za to, co mam. Jeśli doświadczasz w czymś porażki, ale było to dla Ciebie ważne - nie rezygnuj z walki o to. Tylko na porażkach się uczymy. A nie na sukcesach. Sukcesy są jedynie... zakończeniem realizacji jakiegoś marzenia. Sukces jest informacją dla Ciebie: „To już koniec. Idź dalej". Porażka: „To już koniec. Idź w inną stronę. Albo postaraj się bardziej”.☺
Poza tym ostatnio zauważyłam różnice między słowem „cel”, a „marzenie". Jeśli cele nie są Twoim marzeniem, to ich nie zrealizujesz. Nie starczy Ci siły na drodze pełnej trudności. Marzenia zsyła nam Bóg, a cele wyznaczamy sobie tylko my (albo społeczeństwo?) i niestety niekoniecznie są one zgodne z naszym przeznaczeniem. Dlatego każdą porażkę dokładnie przeanalizuj - czy było to marzenie, czy cel? Może warto zmienić swoje plany na przyszłość? Powiem jeszcze raz: NATYCHMIAST skieruj się do realizacji swoich marzeń. Jesteś tego warty/warta.☺
ANNA JASTRZĘBSKA
Blog Ani: angielski-niemiecki.com
Aniu, dziękujemy za to, że opowiedziałaś nam o sobie. Przyłączamy się do tego, co mówisz o spełnianiu marzeń. Nie czekajmy do jutra, realizujmy je już dzisiaj. I nie bójmy się, że nam się nie uda. Nie uda się napewno jesli w ogóle nie spróbujemy. Powodzenia!
Zdjęcia: Anna Jastrzębska
No comments:
Post a Comment