Joanno, gdzie jest Twoje miejsce w Polsce?
Urodziłam się w Bolesławcu, wychowałam w Żarach. Często zaglądam do tego miejsca, choć rodzina już wymarła i tylko paru znajomych pozostało. Teraz gdy jeżdżę do Polski, zatrzymuję się u rodziców mojej przyjaciółki w Nowogrodzie Bobrzańskim, który jest moim drugim domem i bazą wypadową na różne wyprawy. Pozostaję jednak w Lubuskiem, gdzie grzyby, ryby i ruiny...
Jak dawno temu wyjechałaś z Polski?
Do Szwajcarii wyjechałam pierwszy raz na zimowy urlop w 2001 roku, ale tak mnie tam ciągnęło, że zostawiłam wszystko i na wiosnę podjęłam pracę pod Zurychem (w Richterswil). Jakby nie patrzeć, zaraz będzie już 17 lat.
Kraj/ kraje i przyczyna Twojej emigracji to...
Jako studentka wyjeżdżałam do pracy sezonowej do Niemiec i do Szwajcarii. Niemcy jednak nie przypadły mi do gustu. Nie mogłam się odnaleźć w Berlinie. Helwecja i jej małe miasteczka mają tyle uroku, że to właśnie tutaj postanowiłam się osiedlić. W Arbon, nad jeziorem Bodeńskim.
Co nam powiesz o swoim wykształceniu?
Jestem absolwentką Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości we Wrocławiu, o kierunku Administracja Rządowa i Samorządowa. Niestety nie pracowałam tutaj w tym zawodzie, gdyż... takiego zawodu po prostu nie ma. W Szwajcarii jesteś albo specjalistką od czegoś, albo od niczego. Lubię się kształcić. Niedawno ukończyłam kurs pracownika ochrony, który potrzebny mi był, by nieskrępowanie brać udział w festiwalach, jako ochrona sceny. Dorobiłam sobie też licencję na użytkowanie gazów łzawiących. W planie jeszcze inne kursy i licencje, związane z ochroniarstwem.
Te inne licencje brzmią interesująco...
Czym zajmujesz się na co dzień?
Mam wiele zajęć. Najważniejszym z nich jest wychowywanie dziecka. To córka jest na pierwszym miejscu. Mam wiele zajęć dodatkowych. Jestem fotografką „eventową" (weekendy), w sezonie letnim organizuję koncerty nad jeziorem w moim mieście (PickNickJazz am See), pracuję na wszelakich festiwalach (Greenfield, Streetfood). Jestem menagerem grupy muzycznej mojego męża i znajomego, prowadzę bloga i administruję fejsbukową grupę Polacy w Szwajcarii. Ponadto pomagam Polakom „bez języka" w gminie, u lekarzy i przy załatwianiu innych spraw urzędowych.
Jakie masz hobby / co lubisz robić w czasie wolnym?
W wolnym czasie przy złej pogodzie lubię się legnąć z kubkiem kawusi (Obligatoryjnie Nescafe 3w1 z Polski) z książką, gazetą Wróżka lub z tabletem, czytając inne blogi. Obok mnie traktorujący futrzak James, którego ulubione miejsce to wszystko, co elektroniczne. W tym wspomniany tablet. Gdy pogoda dopisuje, biorę aparat i wędruję.
Z czego jesteś dumna?
Pomimo tego, że jestem osobą publiczną i narażam się na „hejt” wśród rodaków, jestem dumna z tego, że mogłam pokazać Szwajcarom, jak również i Polakom, że jako „Auslanderka" potrafię się zintegrować i stworzyć coś, co nikomu jeszcze do głowy nie przyszło. Mieszkam nad jeziorem Bodeńskim w pięknym miasteczku, w którego porcie znajduje się pawilon muzyczny, stojący odłogiem. 5 lat temu wraz z mężem, wpadliśmy na pomysł, by go ożywić. W tym roku dostałam pierwszą dotację od miasta, a impreza wyrobiła już sobie markę.
Kiedy zaczęłaś pisać bloga / o czym piszesz na blogu?
Siedząc w branży kulturowo-muzycznej, zauważyłam, że brakuje kalendarium z imprezami w języku polskim. Długo zastanawiałam się jak to rozwiązać, aż w końcu zdecydowałam się, że założę bloga. Obserwowałam blogi koleżanek i zauważyłam, że jest luka, bo nikt do tej pory o imprezach nie pisał. Bałam się, że pomysł nie przejdzie. Kilka osób jednak rozwiało moje wątpliwości i tak oto Auslanderka w Szwajcarii wypłynęła. Potem doszły relacje z imprez, knajpek, restauracji, opisy odwiedzanych miejsc, helwecka kuchnia i najważniejsze sprawy w tym kraju. Od szczepień dzieci, przez obowiązek szkolny do alimentów na przykład. Wielu ludzi zadaje mi pytania przez messengera i zamiast powtarzać się kilkakrotnie, piszę artykuły, w których staram się w miarę szczegółowo naświetlić problem i rozwiązanie. Jeśli brakuje mi wiedzy w danym temacie, idę do gminy i pytam. Często też wykorzystuję wiedzę mojego męża, który jest lekarzem i kolegi, który jest policjantem i strażakiem. Takie znajomości bardzo się przydają.
Czym jest dla Ciebie Klub Polki?
Na stronę klubu Polki trafiłam przez koleżankę blogerkę. Widziałam logo na jej stronie i weszłam. W szoku byłam, że jest tyle dziewczyn (i chłopak) z całego świata... Każdy ma własną historię do opowiedzenia, każda historia jest ciekawa. Zastanawiałam się, czy warto byłoby się dołączyć... pewnie, że warto! Wysłałam zapytanie i mnie przyjęto. Na oficjalną stronę klubu wchodzę parę razy w miesiącu. Wiem, nie często, ale na FB mogę śledzić nowości i wszystkie wpisy. W życiu nie widziałam na oczy tych dziewczyn, ale czytam z zapałem pewne blogi. I tak jak ja się dziwię, kto mnie w Chinach czyta, tak pewnie panie z Tajlandii, Wietnamu czy też Turcji dziwią się kto je w Szwajcarii czyta. Klub to taka mała-wielka rodzina, która się czasem i pokłóci, i przytuli jak trzeba.
Co jeszcze chciałabyś nam powiedzieć o sobie?
We wrześniu uruchomiłam dział wywiady. Są to rozmowy z Polakami, którzy założyli biznesy w tym pięknym kraju. Ostatnie pytanie, Jaką radę dałbyś Polakom, zakładającym swój biznes, wszyscy odpowiadają zgodnym chórem: Wierzyć w siebie, spełniać marzenia i nie poddawać się. I to jest również moje motto. Blog nie jest perfekcyjny. Ja nie jestem perfekcyjna. Robię, co mogę i się nie poddaję. Nie rezygnuję z pisania, tylko dlatego, że ktoś po mnie pojechał jak po szmacie. I wszystkim tego życzę. Niech Wam zwisa i powiewa to, co inni o was myślą. Róbcie swoje.
JOANNA RUTKO-SEITLER
Blog Joanny: Auslanderka w Szwajcarii
Joanno, dziękujemy za spotkanie.
Cieszymy się, że mimo tak wielu zajęć mogłaś poświęcić nam chwilę na naszą klubową rozmowę. Gratulujemy osiągnięć i tego, że przeciwności oraz niepowodzenia, które zdarzają się każdemu, Cię nie zniechęcają.
A więc róbmy swoje (o czym spiewał też Wojciech Młynarski) i nie rezygnujmy z marzeń!
Co Wy na to?
Zdjęcia: Joanna Rutko-Seitler
No comments:
Post a Comment