Skąd taka tradycja noworoczna, by jesć tę fasolę z czernym oczkiem?
Wiąże się to z czasami wojny secesyjnej, kiedy to wojska Północy 'najeżdżały' domostwa mieszkańców Południa i żołnierze generała Shermana rekwirowali wszystko, co nadawało się do zjedzenia, łącznie ze zwierzętami hodowlanymi. Zostawiali tylko ów black-eyed peas / czarnooki groszek, gdyż uważali, że nadaje się on tylko na paszę dla bydła. Nie mieli jednak racji - na szczęście dla mieszkańców Południa. Ci ostatni, dzięki fasolowemu groszkowi z czarnym oczkiem, nie musieli głodować.
Tak własnie black-eyed peas stał się symbolem szczęścia. Gotuje się go na różne sposoby. Próbowałam kilka przepisów, ale najbardziej smakuje nam ten ugotowany 'po mojemu'.
Co potrzeba do gotowania?
- 2 szklanki czarnookiego groszku (namoczonego poprzedniego wieczora),
- trochę cebuli pokrojonej w kostkę,
- kilka krążków marynowanej papryczki jalapeno pokrojonych na kawałeczki,
- sól,
- pieprz.
Jak gotować?
Wszytkie składniki mieszamy razem, zalewamy wodą i gotujemy pod przykryciem aż fasola będzie (bardzo) miękka. Wodę należy uzupełniać - jeśli wyparuje w czasie gotowania.
Black-eyed peas najczęściej podaje się z chlebkiem kukurydzianym. Mój przepis znajdziecie tutaj.
No comments:
Post a Comment