Pages

Thursday, September 17, 2015

Ć jak Ćwikła

The idea for this alphabet post series comes from ' The Alphabet of My Emigration' by Dee Dorota L., member of The Polish Ladies Abroad Club, who has relocated to England.
I have also decided to join the project and write about My Texas Alphabet twice a week.

"Ć" is the letter which comes after "C" in the Polish alphabet. I am not skipping the letter though. Since the Polish alphabet is the alphabet of my native language (and my life is a Polish-Texan mix), I am going to write my Texas Alphabet partly in Polish also. That is why posts connected with Polish letters will be in Polish only.

To your knowledge: 'ćwikła' is a Polish side dish made of cooked and grated beets, seasoned with (among others) horseradish. Pickled beetroots are another popular side in Poland. Beetroot soup (barszcz) is part of traditional Christmas Eve dinner in many Polish homes.


Po namyśle zdecydowałam, że nie będę omijać polskich liter w moim Teksaskim Alfabecie. Język polski jest jak najbardziej moim językiem i nic tego nie zmieni. A skoro moje życie jest mieszanką polsko-teksańską, posty związane z polskimi literami, będę pisać po polsku.


Ćwikła jadłam ostatni raz kilka lat temu, jeszcze w Polsce. Buraki nie należą niestety do popularnych elementów Kuchni Południa USA. Dlatego też bardzo ucieszyłam (i zdziwiłam) się na widok marynowanych buraków, serwowanych w bufecie sałatkowym jednej z lokalnych restauracji, którą odwiedziliśmy niedawno. Zarówno owe buraki (na zdjęciu), jak i sałatki były 'wyrobu domowego'. Rzadko mam okazję jeść tutaj marynowane buraki - te były przepyszne, delikatnie kwaskowe, trochę słodkawe - super! Cieszyłam się nimi, chociaż nie bardzo pasowały do smażonej ryby (restauracja serwuje dania z ryb).

Tak właściwie tytułowe ćwikła są symbolem tego wszystkiego, co wiąże się z moimi ulubionymi potrawami i smakami polskiej kuchni, i których czasami brakuje mi w Teksasie. Na co dzień mamy dość urozmaicone menu - lubimy kuchnie różnych narodów, w tym tradycyjne potrawy Południa. Jednak, nawet jedząc najpyszniejsze potrawy różnych nacji i kuchni świata, i tak po jakimś czasie przychodzi mi ochota na coś typowo polskiego. Niestety w naszym rejonie nie ma polskich restauracji, ani polskich sklepów. Jest jeden, mały, z dość ograniczoną ofertą produktów spożywczych. W zupełnie innej miejscowosci, za daleko by robić w nim zakupy. Poza tym ceny są w nim raczej wysokie.

To prawda (co napisała Sylwia w swoim poście na C), że polski chleb smakuje najlepiej. Dlatego też, na początku mojego pobytu w USA, często piekłam różnego rodzaju chleby i bułki, w tym do hamburgerów. Teraz już wiem, który chleb dostępny w sklepie warto kupić. Najczęściej chleb taki ma w nazwie 'europejski' przymiotnik: włoski, francuski ale także np. żydowski. Są też 'English muffins', które nie mają z mufinkami nic wspólnego - wyglądają jak przecięte na pół, spłaszczone bułki i 'Kaiser buns' - bułki kajzerki. Część z nich smakuje najlepiej po 'podgrzaniu' w piekarniku. Pieczywo to, oprócz tego, że wyglądem i smakiem przypomina polskie wyroby, ma jeszcze jedną wspólną cechę. Nie jest słodkie - w przeciwieństwie do większości gatunków pieczywa amerykańskiego.

Pierogów robić nie umiem więc to sobie odpuszczam - próbowałam kilka razy, z miernym rezultatem. Poza tym, wykonanie ich jest dość czasochłonne. Dlatego też, gdy nachodzi mnie ochota na 'polskie smaki', robię sobie np. sałatkę warzywną lub coś co ją przypomina. Ostatnio zatęskniłam za kisielami i zupami owocowymi. Przyrządzam je z mrożonych owoców - łatwe i szybkie do zrobienia, a jaka uciecha z jedzenia! Poza tym, już wiem gdzie serwują dobre buraki marynowane. Za jakiś czas znów się tam wybierzemy. :)

moja zupa wiśniowa

'Ć' alphabet entries by Polish Ladies Abroad:

Dee / Ć jak ćwierćwiecze
Anna / Ć jak ćwiczenia

2 comments:

  1. Południowa Floryda lubi buraczki, można kupić w spożywczym marynowane w occie, ale ja nie jestem wielką fanką, wolę świeże buraki. W spożywczym koło mnie można również kupić "polish kiełbasa" i pierogi ruskie. Czasem sobie pozwalam na takie szaleństwo, bo robienie piergów, jak jak Tobie, zupełnie mi nie wychodzi. Jedyne za czym tak bardzo, bardzo tęsknię to dobry jabłecznik. Czasem sobie piekę, ale nie smakuje tak dobrze jak w Polsce, ale to pewnie wina moich umiejętności ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jabłecznik też lubię - ułatwiam sobie pracę i robię tylko szybki pie - smaczny podany jeszcze gorący, z kulkami lodów waniliowych ale i bez. Mój przepis tutaj http://toboinkitchen.blogspot.com/2015/06/quick-apple-pie.html :)

      Delete